Krótko o mandze "Yona w blasku świtu" #20

 



Będę się starała w taki bardzo krótki sposób komentować każdy tomik, począwszy od tego. Uznajcie to za nową serię. Zobaczymy co z tego wyjdzie. "Yona w blasku świtu" to dla mnie bardzo ważna seria, która wciągnęła mnie na powrót do świat mangi i anime. Bez zbędnej zwłoki, teraz już o tomiku. 

Bardzo dobry tomik, kontynuujący wątki z poprzedniego. Stoi postaciami i relacjami między nimi (dwa najważniejsze dla mnie aspekty). Widać jak bardzo rozwinęli się poszczególni bohaterowie i więzi między nimi. Wzruszający jest chociażby moment, w którym Hak przyznaje, że cieszy się, że ma u swojego boku smoki i, że może im ufać. Jest to bardzo znaczące dla postaci Haka, który na pierwszy rzut oka zdaje się być tym twardym wojownikiem, który potrafi poradzić sobie sam z wszelkimi przeciwnościami. Już wcześniej było sygnalizowane, że także on ma swoje słabości, ale tutaj szczególnie wybrzmiewa to, że także on potrzebuje wsparcia i pomocnej dłoni. Poza tym widać, jak bliskie stały mu się smoki. Wzruszyłam się, przyznaję.

Najwięcej emocji wzbudziła we mnie, jednak scena z Hakiem i Soo-Wonem. Uważam ich relację z jeden z ciekawszych wątków w całej mandze. Kiedyś przyjaciele, teraz wrogowie, a właściwie nie do końca wrogowie. To skomplikowane. Hak wciąż cierpi z powodu zdrady Soo-Wona i nie potrafi mu wybaczyć, co jest całkowicie zrozumiałe. Soo-Won był dla niego bardzo ważną osobą, którą podziwiał i której ufał. Był jego najbliższym przyjacielem. Widział go jako przyszłego króla, chciał mu służyć i być wobec niego lojalnym. Godził się nawet na to, żeby Soo-Won poślubił Yonę, mimo że darzył księżniczkę uczuciem. Był gotów stać u ich boku, podczas gdy ci by rządzili. Widać tutaj pewną rysę w relacji na linii Soo-Won - Hak. Hak nie postrzegał siebie jako równego Soo-Wonowi, stawiał go na piedestale. Byli sobie bliscy, ale był między nimi pewien dystans nie do przeskoczenia. 



W tym tomiku mają kolejny raz wspólny cel – zniszczyć twierdzę. Dostajemy przejmująca scenę, w której Soo-Wona i Haka dzieli mur. Mówi tylko Soo-Won, prosząc Haka, by podczas ataku ewakuował robotników. Hak milczy. Widzimy tylko reakcje jego ciała, które zamiera na dźwięk głosu Soo-Wona. Jego pełen mieszanki gniewu i smutku wzrok i dłoń, dotykającą desperacko ściany.

Kolejną mocną stroną tego tomiku jest Yona i Lili, które trafiły do twierdzy i są zmuszane do pracy. Również uwielbiam ich relację i chemię. Widzieliśmy je już w akcji w poprzednich tomikach. Lili wiele nauczyła się od Yony. Księżniczka zainspirowała ją do działania. Teraz obydwie nawzajem się inspirują i dodają sobie sił w tych trudnych chwilach, które właśnie przeżywają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Perła pisze , Blogger