Nieco zbyt osobiste podsumowanie 2024

 


Nie wiem właściwie po co mi to podsumowanie. To w sumie nie do końca prawda. Trochę wiem. Chyba mam potrzebę udokumentowania swoich przeżyć z tego roku, mojego stanu pod jego koniec i pożegnania się z nim. Chcę wejść w ten nowy rok z nieśmiałą nadzieją na to, że wszystko nareszcie zmierza w dobrym kierunku. Będzie trochę rzeczy z życia i z popkultury. Będzie też bardziej osobiście niż zwykle, może zbyt osobiście.

Ostatni ponad rok naznaczyły moje problemy z żołądkiem. Psuły mi często plany i po prostu były najzwyczajniej w świecie uciążliwe i nieprzyjemne. Jak pewnie podejrzewacie nie wpływało to także dobrze na mój stan psychiczny. Cały czas zastanawiałam się, co mi jest i obawiałam się najgorszego. Chodziłam do lekarzy. Czasem trochę z tym zwlekałam. Najczęściej jak mi się trochę poprawiło. Żaden z lekarzy nie chciał mnie wysłać na usg. W końcu poszłam sama i okazało się, że mam kamień na woreczku żółciowym i to on może być przyczyną moich dolegliwości. Poczułam dziwną ulgę, bo już przynajmniej wiedziałam, co mi jest. Dzięki temu poczułam się trochę lepiej ze sobą i zyskałam nowe siły. Czeka mnie najprawdopodobniej zabieg, ale muszę jeszcze przejść przez parę procedur.

Z moim stanem psychicznym bywało różnie. Ciągłe dolegliwości nie wpływały na niego dobrze. Nie podobała mi się również moja ówczesna praca. Na szczęście udało mi się ją zmienić i teraz mam naprawdę dobre zajęcie. Pod koniec roku zwiększył mi się zakres obowiązków i w nowym będę więcej zarabiać. Dzięki paru pochwałą zyskałam też większy zapał i chęć do rozwoju i nauki nowych rzeczy. Mam nadzieję, że ta energia ze mną zostanie. Zaczęłam też uczęszczać do kolejnego psychologa. Może tym razem terapia się uda. Trzymajcie kciuki.

Pisanie w tym roku szło mi średnio. Muszę to przed sobą przyznać. Próbowałam różnych sposobów, żeby do niego wrócić, ale zwykle kończyły się fiaskiem. Nadal próbuję, bo pisanie jest z jakiegoś powodu dla mnie ważne i jestem na tyle głupia, że nie potrafię z niego zrezygnować. Cały czas jednak w jakiś sposób mi towarzyszyło, najczęściej w formie luźnych zapisków w pamiętniku, czy to na komputerze, czy to na papierze, a parę razy nawet na komórce. W mojej głowie narodziła się nawet nowa opowieść. Tym razem bez wątków nadnaturalnych, które zwykle towarzyszą większości moich historii. Nie wiem jak na dłuższą metę to przeżyję, bo ciężko mi się bez tego pisze. Nowy projekt to młodzieżówka, z elementami kryminału pod roboczym tytułem Zagadka dla dwojga. Tak, wiem. Nie brzmi to najlepiej, ale coś czuję, że przylgnie i zostanie. Wkrótce zdradzę więcej.

Z prowadzeniem tego oto bloga było chyba gorzej niż średnio. Ostatni wpis opublikowałam na Walentynki. Pisałam o shipowaniu, czymś co bardzo definiuje moje doświadczenie fanowania. Nie napisałam żadnej recenzji, choć przeczytałam trochę książek, nawet kilka bardzo dobrych i wartych polecenia. Wylot Olesi Ivchenko i Ucieczka Apsary Katarzyny Podstawek i Katarzyny Rutkowskiej, choć tak różne były jednymi z nich. Oczarowały mnie. Z prowadzeniem Instagrama było ciut lepiej. Pojawiło się trochę mojej wątpliwej twórczości. Zdradziłam też trochę o moich najważniejszych i najbliższych sercu projektach. Pojawią się jeszcze posty o innych. Chcę trochę popracować nad ich szatą graficzną, tak by była ciekawsza i bardziej przyciągająca wzrok. W tym roku zaniedbałam moje ukochane Whosome. Nadal z doskoku coś wnosiłam, ale nie było tego wiele. Napisałam dla portalu jedynie trzy teksty. Facebook Perła pisze czasami odżywał, ale tylko na krótkie chwili. Potrzebuję znaleźć na niego jakiś pomysł. Nie obiecuję, że w nowym roku będę aktywniejsza, ale chcę od czasu do czasu napisać jakiś dłuższy tekst, czy też podziałać na mediach społecznościowych.

Byłam na paru konwentach i spotkałam się podczas nich z ludźmi, których lubię i cenię. Powiem Wam, że ja bardzo lubię konwenty, choć jeżdżę na nie od niedawna. Dają mi szansę na posłuchanie o tym, co mnie interesuje, na spotkania, na rozmowy. Pozwalają mi też trochę wyjść ze swojej skorupki. Zdarza mi się także samej prelegować, co jest dla mnie wyzwaniem. Na razie opowiadałam o tym, w czym czuję się najlepiej, czyli o kreskówkach.

W tym roku moim największym popkulturowym odkryciem był serial Bojack Horseman, który obejrzałam dwa razy. Pokochałam go całym sercem i uważam obecnie za moją ulubioną historię fikcyjną w ogóle. Poruszył we mnie właściwe struny. Trudno mi o nim pisać, bo boję się, że nie uda mi się w pełni oddać tego, co czuję. To opowieść o słabościach i zmaganiach, o relacjach, o próbie zmiany i o doświadczeniu bycia człowiekiem (czy też w przypadku tej serii zwierzęciem). Jest przy tym bolesna i bardzo życiowa, ale także pełna nadziei. Skoro Bojack może się zmienić, my też możemy.

Ten rok kończy się zadziwiająco pozytywnie, z zmianami, które sprawiają, że czuję się lepiej ze sobą. Nadal oczywiście obawiam się przyszłości i cały czas z tyłu głowy towarzyszy mi lęk przed nią, ale mam więcej wiary w to, że wszystko jakoś się ułoży. W głowie mam postanowienia na 2025, ale jednocześnie wiem, że nakładanie na siebie zbyt dużej presji nie przyniesie dobrego efektu. Mam zamiar zatem po prostu iść do przodu, starać się i nie poddawać, nawet jeśli odniosę porażkę. Może to wszystko brzmi naiwnie, ale potrzebowałam to napisać, by dodać sobie trochę siły.

Chcę też podziękować ludziom, którzy towarzyszyli mi przez ten rok. Nie do końca umiem w relacje, ciężko mi się je nawiązuje, czasami długo odpisuję, ale cieszę się, że jesteście i mam nadzieję, że zostaniecie.

Fajnego Sylwestra i dobrego 2025 roku, moi drodzy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Perła pisze , Blogger