Pogoń za marzeniami, czyli wrażenia po dwóch pierwszych tomach mangi One Piece

 

 


Po latach wróciłam do One Piece’a - zachęcił mnie trochę ten szum wokół aktorskiej adaptacji. Byłam akurat w odwiedzinach w bibliotece i przechadzałam się między regałami, kiedy zauważyłam One Piece i po prostu wzięłam. Kiedyś moja siostra oglądała anime, a ja przysiadałam się na co niektóre odcinki. Potem postanowiłam obejrzeć całość i stanęłam gdzieś na dwudziestym odcinku. Jak na serię z tysiącem odcinków to trochę słaby wynik. Na tym się skończyło.

Fabułę chyba mniej więcej wszyscy znają. W świecie gdzie panuje era piratów, Monkey D. Luffy, zainspirowany przez swojego przyjaciela pirata Rudowłosego Shanksa, chce zostać królem piratów. Najpierw jednak musi zebrać załogę i zdobyć statek. Wyrusza w podróż by tego dokonać. Po drodze dzielnego chłopaka spotykają różne przygody. Najpierw poznaje pierwszego przyszłego członka swojej ekipy – groźnego łowcę piratów i szermierza Rorona Zoro. Razem wywołują zamieszanie w miasteczku, któremu żelazną ręką rządzi pułkownik marynarki wojennej Morgan. Później natykają się na złodziejkę Nanami, która nienawidzi piratów. Mimo początkowej niechęci, stają wspólnie w obronie pewnego miasteczka, na które czyha złowrogi pirat Klaun Buggy.

Pierwsze dwa tomy One Piece’a czytało mi się bardzo przyjemnie. Z łatwością weszłam do tego zwariowanego i barwnego świata, który zarazem jest bardzo spójny i przemyślany. Najbardziej oczarowały mnie postacie. Luffy to sympatyczny chłopak o szerokim uśmiechu, ale jest jednocześnie zwariowany i nieprzewidywalny. Shanks jest po prostu wspaniały! To ktoś kto za głupkowatym uśmiechem i stylem bycia luzaka skrywa dużo mądrości i pokory. Nic dziwnego, że jest inspiracją dla naszego głównego bohatera. W Zoro spodobała mi się jego determinacja, poczucie sprawiedliwości i chęć uczczenia pamięci jego przyjaciółki z dzieciństwa. Nami zaimponowała mi swoim sprytem i zaradnością. Zaciekawiło mnie jaka jest jej przeszłość i co spowodowało, że aż tak nienawidzi piratów. Nasi bohaterowie są dopiero na początku swojej znajomości, ale już widać, jak powoli przywiązują się do siebie i nawzajem chronią. Nami zaczyna także przekonywać się do Luffy’ego i dostrzegać, że nie jest taki jak inni piraci.

Jest też dużo humoru. Sama mocy Luffy’ego, którą zyskał po zjedzeniu diabelskiego owocu wygląda momentami komicznie, ale jednocześnie potrafi być śmiertelna. Mamy dużo gagów wizualnych, takich jak choćby ekspresja postaci. Nie zabrakło także gier słownych, które w posłowiu wyjaśnia tłumacz.

Powrót do One Piece’a uważam za udany. Ta manga nawet po latach wyróżnia się na tle innych tytułów, przede wszystkim ze względu na charakterystyczną kreskę, ciekawy i przemyślany świat przedstawiony i sympatyczne postacie. Ma w sobie dużo ciepła i szczerości. Opowiada o podążaniu za marzeniami, szukaniu skarbów i przygodzie. Czasami takie pozornie proste historie też są potrzebne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Perła pisze , Blogger